Cześć! Nazywam się Olga Siewert i jestem cukiernikiem.
Cukiernictwo zawsze było moją największą pasją. Odkąd pamiętam uwielbiałam słodycze. Za przełom swojego życia uważam moment, w którym szukałyśmy z siostrą prezentu dla mamy na święta i w amerykańskiej księgarni wpadła mi ręce książka Marthy Stewart “Cupcakes”. Nie mogłam przestać jej oglądać. Miałam wtedy 14 lat. Książka zachwyciła mnie pięknymi zdjęciami i amerykańskimi połączeniami smaków. Oczywiście kupiłyśmy ją, a ja przez wiele kolejnych miesięcy nie mogłam się od niej odkleić i raczyłam rodzinę babeczkami w wielu smakach. Był to też moment, kiedy chcąc odtworzyć fikuśne dekoracje z masy cukrowej, pierwszy raz po nią sięgnęłam i już wtedy się nie pokochałyśmy! Przez wiele lat piekłam w domu z mamą utwierdzając się w tym, że jest to coś co uwielbiam robić, aż w końcu w 2014 roku przy sporej dawce pomocy z wielu stron, udało mi się spełnić dwa największe marzenia jakie miałam w tamtym momencie: uczyć się cukiernictwa i żyć w Nowym Jorku.
Zapisałam się na roczny program do szkoły International Culinary Center na Manhattanie (teraz już nieistniejącej), gdzie nauczyłam się podstaw wszystkiego, zaczynając od ciastek, tart, serników, kończąc na chlebie, cieście parzonym, cieście francuskim a nawet rzeźbach z czekolady. Po szkole obsesyjnie odwiedzałam nowojorskie cukiernie znane mi wcześniej tylko z Instagrama i robiłam staże w kilku restauracjach. To był szalenie intensywny czas, ale jeden z najwspanialszych w moim życiu.
Po powrocie dzięki determinacji i wierze mojej siostry postanowiłyśmy zadebiutować na Nocnym Markecie, wystawiając produkt, który zawładnął moim serduszkiem w Nowym Jorku, czyli kanapką lodową. Na początku było trudno, ludzie nie wiedzieli o co chodzi, ale w końcu pokochali lody w tej formie i zaczęłyśmy zdobywać stałych klientów zachęcających nas do otwarcia punktu stacjonarnego. Idąc za ciosem w 2018 otworzyłyśmy stacjonarną cukiernię w Warszawie.
Cukiernia Frank (nazwa od naszego panieńskiego nazwiska – Frankowska) była kolejnym spełnieniem moich marzeń. Nie było łatwo, bo trafiłyśmy na trudne czasy. Po pół roku działalności wybuchła pandemia, a po kilku latach świat oszalał i inflacja zdawała się nigdy nie zatrzymać. Niestety mimo starań nie udało nam się utrzymać cukierni i na jesieni w 2022 roku Frank oficjalnie zamknął swoje drzwi na stałe. Pękło mi serce. Nie pożegnałyśmy się. Zobaczymy co przyniesie czas. Tymczasem ja nie mogłam przestać dla Was piec i koniecznie chciałam utrzymać ducha Franka przy życiu. Dlatego jestem tu dla Was i dzielę się tym, czego sama nauczyłam się przez lata. Robię to dla Was i dla siebie. Bo naprawdę kocham piec.
– Olga